Fehu - 2008-10-04 14:19:46

http://images50.fotosik.pl/16/8692fae5a6054360med.jpg



Zewsząd dobiegało dudnienie, trzask i szum opadających z wysokości mas wody. Z wartych, srebrzystych potoków wzbijały się kłęby wzburzonej piany, omywając nabrzeżne skały i kamienie. Złociste promienie jesiennego słońca gubiły się gdzieś w zdradliwej toni wodospadów, a cienie tańczyły wśród błysków i refleksów, rozkoszując się ostatnimi dniami rwącego biegu rzeki. Za tygodnie dwa niecałe Bruinen pokryć się miało bowiem zmrożoną pajęczyną, by w niedługim czasie przemienić się w skutą grubym lodem wstęgę na wpół przeźroczystego srebra. Zima nadchodziła w progi Imladris i tylko wciąż gęsto usiane złotymi i karmazynowymi liśćmi drzewa nie przygotowały się jeszcze na mrozy i chłodne wiatry. Na szczęście już wkrótce pomóc miał im porywisty wiatr halny, wędrujący od szczytu do szczytu, poprzez wszystkie kaniony i płaskowyże Gór Mglistych.
Słońce leniwie sunęło po nieboskłonie, przebijając się mozolnie poprzez kotary pierzastych obłoków. Ostre promienie padały na najwyższe spośród wszystkich drzew, gubiąc się w otchłani ich koron. Szare cienie przemykały już po ziemi, wspinając się powoli i niepostrzeżenie coraz wyżej i wyżej. Hen daleko, gdzieś tam, po drugiej stronie Gór, ciemny całun padł już na rozlazłe gałęzie wiązów i grabów, stapiając ich liście ze sobą w jedną, wielką plamę zgniłej zieleni. I tylko świerki i jodły wciąż dzielnie pięły się ponad Imladris, nie dając się zbyć jesiennej fali złocistych refleksów i tańczącym w cieniu szarościom zmierzchu.

W powietrze uniosły się nieznacznie dwa zżółkłe listki brzozy, wykręciły powoli spiralę w powietrzu i jakby od niechcenia, powędrowały do stóp Arweny. Poczuła nieprzyjemny chłód owiewający jej kostki i chude, zgrabne łydki, chłód tak charakterystyczny dla tej pory dnia, chłód zachodzącego słońca, ostatkiem sił żegnającego się z dziewiczymi lasami Eregionu. Elfka odetchnęła lekko, powstrzymując mimowolny dreszcz, i wolnym krokiem ruszyła po zimnej, kamiennej posadzce, w stronę balustrady. Przed roztaczał się znakomity widok na całą dolinę, leżącą u stóp wodogrzmotu Bruinen. Skryci pod osłoną peleryny rozrośniętej brzozy i gęsto porozsadzanych osik, przy wtórze klekoczącego echa kopyt obijających się o kamienne płyty leśnej ścieżki, jechali na różnych maści koniach wędrowcy z dalekich stron. Arwena jęła przyglądać im się uważnie, jednak z tej znacznej wysokości nie mogła dostrzec ich twarzy, które zresztą większość z nich skrywała pod szerokim kapturem. Ich stroje wskazywało na to, iż są przedstawicielami różnych krain i nie od początku wędrowali razem. Wśród nich elfka rozpoznała kilku swoich pobratymców oraz dwóch krasnoludów.
- Już są - mruknęła do siebie głosem barwą zlewającym się z niemiarowym świstem wiatru, tarzającym się po górskich stokach wkoło. W chwilę później zniknęła w drzwiach prowadzących z tarasu do wnętrza wielkiego, niebywale pięknego domu, który majestatem i strukturą architektoniczną nie przypominał żadnego innego znanego na całym świecie.

- Witajcie w domu Elronda - powitał przybyszów elf ze srebrnym diadem na głowie, skąpanym w falach srebrzystobiałych kosmyków. Skłonił się w akcie uprzejmości i wydatnym, zgodnym z zasadami etyki dworskiej, gestem zaprosił ich do środka. Ich rumaki kazał zaś zabrać do stajni nieopodal.
- Oznajmicie Mistrzowi, że przybyli posłańcy z Dale - skinął na jednego z domowników wysoki mężczyzna w polerowanej zbroi balowej.
- Nadejdzie odpowiedni ku temu czas. Zrzućcie szaty podróżne i ogarnijcie się trochę. Poprowadzimy was do sali, gdzie miejsce będzie na powitania i obwieszczenia - odparł mu spokojnie ten, który ich na początku powitał. Elf rzucił swym towarzyszom wymowne spojrzenie i razem z nimi opuścił izbę wejściową, znikając za drewnianymi drzwiami okładanymi srebrzystymi wzorcami. Pozostawiono was samych sobie.

Zehir - 2008-10-04 15:08:45

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir


Malvir zdjął swój podróżny płaszcz i zaczął rozglądać się za jakimś miejscem, w którym mógłby obmyć twarz.
Podczas oglądania pomieszczenia pomyślał " Chyba wypadałoby się przedstawić " i zwrócił się do towarzyszy - Witajcie, jestem Malvir.

Ptakuba - 2008-10-05 21:18:22

http://img528.imageshack.us/img528/2382/encaitarry8pg0.jpg

Encaitar



Encaitar nie mając żadnego pomysłu poszedł za Malvirem.
-Jestem Encaitar, z Mrocznej Puszczy. Miło mi cię poznać.

Saph - 2008-10-06 18:48:19

http://img79.imageshack.us/img79/4144/venleeavih8.jpg


Venlee



Venlee porozglądała się po pomieszczeniu. No tak, nic się nie zmieniło. Elfy też są tak samo sztywne, jak zwykle. Jej towarzysze, przynajmniej niektórzy, wyglądali na dość zmieszanych. Tylko dwóch odważyło się coś powiedzieć. Później nastała długa cisza, przerywana ledwo słyszalnymi głosami elfów.
- Witaj Malvirze i Ty, Encaitarze. Nazywam się Venlee Celebél. - po tych słowach powiodła wzrokiem po twarzach pozostałych istot.

kluseczka - 2008-10-06 20:26:12

http://img128.imageshack.us/img128/7818/knightpy3.jpg


Aentir


Do tej pory stojący z tyłu rycerz wystąpił do przodu i zdjął hełm. Jego przenikliwe oczy omiotły uważnie pokój i zebranych. Ukłonił się wszystkim towarzyszom, szybko zapisując sobie ich twarze w pamięci. Szczególną uwagę poświęcił trójce elfów, która odezwała się pierwsza. Malvir, Encaitar z Mrocznej puszczy i Venlee Celebel. Powinien zapamiętać.
- Witajcie. Jam jest Aentir, syn Nathana.

Fehu - 2008-10-06 20:56:07

http://th06.deviantart.com/fs10/300W/i/2006/156/1/3/Lord_Owen_by_lynx_the_ranger.jpg



- Witajcie, synowie Iluvatara. Witaj i ty, córko Najjaśniejszej z Gwiazd. Bądźcie pozdrowieni. Jam jest Théoden, syn Thengela, szesnastego króla Marchii Rohanu - przemówił wysoki, dobrze zbudowany i charyzmatyczny jak widać mężczyzna, w wieku około lat trzydziestu. Po skończonej introdukcji własnej osoby, Rohirrim skłonił się zgodnie z przykazaniami niepisanego kodeksu manier.
- Skąd przybywacie, czcigodni towarzysze? Czyż prawdą jest, iż posyła was sama Pani Galadriela i Pan Celeborn, z jasnego tronu w Królestwie Galadrimów? - zwrócił się do przedstawicieli elfiej rasy. Jego słowom zawtórowały zaś ciekawskie, ale i podejrzliwe pomruki dwóch krasnoludów, którzy teraz gładzili się po brodach i zdejmowali zbędne im już części opancerzenia.

Saph - 2008-10-07 20:35:14

http://img79.imageshack.us/img79/4144/venleeavih8.jpg


Venlee



- Prawdziwe są Twoje domysły, szlachetny Théodenie, synu Thengela. Jednak nie poinformowano mnie o tym, jakiego zadania mam oczekiwać. Mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni. - elfka uprzejmie pozdrowiła Rohańczyka. - Ufam, że nie grozi nam oraz innym nacjom żadne niebezpieczeństwo. Venlee zamilkła w oczekiwaniu na odpowiedź pozostałych towarzyszy. W tym czasie uważnie przyglądała się mężczyźnie.

Zehir - 2008-10-08 17:30:38

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir



- Mnie nie przysyła gdyż jestem jednym z domowników Elronda. Właśnie wróciłem z jednej z wypraw. Chętnie bym się dowiedział jakie jest następne zadanie i poszedł spać. - powiedział poważnym tonem Malvir.

Fehu - 2008-10-08 20:36:45

Vanlee i Malvir

- Jak to? Nie poinformowano was, iż sam mistrz Elrond, w porozumieniu z Sarumanem Białym i Gandalfem Szarym oraz Panią Galadrielą i trzynastym namiestnikiem Gondoru, Cirionem Drugim, wezwał rezydentów wszystkich sprzymierzonych przeciw Złu krain Śródziemia, by stawili się w Rivendell na pierwszą naradę Białej Rady - wytłumaczył im Théoden.
- Ufam, że wkrótce poproszą nas o przejście do wielkiej sali, skoro już wszyscy zrzuciliśmy swe płaszcze i odzienia podróżne - dorzucił po chwili, wpatrując się z wyczekiwaniem w drzwi, za którymi jeszcze parę minut temu zniknęli elfowie z Domu.
Rzeczywiście, jego słowom stałą się zadość i już kilkanaście sekund później w progu wejścia na korytarz pojawił się ten sam elfi jegomość, który uprzednio powitał wszystkich przybyłych.
- Mistrz Elrond, wraz z zebranymi domownikami i tymi spośród delegatów, który zdążyli już wcześniej przybyć, oczekuje was w wielkiej sali, gdzie odprawiona zostanie uroczysta uczta, zwieńczona występami elfich minstreli i sztukmistrzów. Później zaś udacie się do Sali Ognia, gdzie mieć będzie miejsce posiedzenie Białej Rady - gdy skończył ten monolog, wszyscy zebrani zaczęli z wolna zbliżać się do drzwi za elfem.
- Proszę za mną - rzucił, już okręcając się na pięciu, by w chwilę później udać się wykładanym marmurem korytarzem do pomieszczenia, gdzie miała się odbyć owa uczta.
Théoden skłonił się nieznacznie w stronę Venlee i zwrócił się doń szarmanckim, acz należycie podkreślającym szacunek tonem:
- Zechcesz mi, pani, towarzyszyć? - co mówiąc uniósł elegancko dłoń, oczekując na odpowiedź Galadrimki.

Saph - 2008-10-08 20:48:59

http://img79.imageshack.us/img79/4144/venleeavih8.jpg


Venlee



Zaskoczona elfka uniosła brwi. Jednak nie chciała urazić Théodena, podała dłoń i krótko odpowiedziała, nie patrząc mu w oczy:
- Z przyjemnością.
Widocznie odwykła od dworskiej etykiety. O tak, za dużo wypraw...
Venlee zastanawiała się, dlaczego nic nie wiedziała o posiedzeniu Białej Rady i o nowym zagrożeniu. Skoro elfy, czarodzieje i ludzie porozumiewają się, aby zapobiec Złu, musi dziać się coś poważnego. Jednak nic straconego, już niedługo wszystko się wyjaśni. Krocząc obok Rohańczyka, podziwiała misterne ozdoby wykute w ścianach. Musiała przyznać w duchu, że jest tu pięknie, jednak Lasy Lórien, były o wiele cudowniejsze, może dlatego że stworzyła je natura a nie ręka elfa...

Ptakuba - 2008-10-08 20:57:51

http://img148.imageshack.us/img148/5706/encaitarfacesu6.png
Encaitar


Witaj, Królu Marchii - mówiąc to, Encaitar ukłonił się lekko i niezbyt oficjalnie.
Zastanawiał się, czemu tak właściwie go tu wezwano. I czemu są tu tak ważni ludzie.

Zehir - 2008-10-09 15:31:36

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir



"No to sobie pospałem, nie ma co. Zapowiada się długa noc, no ale przynajmniej sobie obejrzę dom gospodarza" - pomyślał i poszedł zaraz za Rohańczykiem i elfką oglądając po drodze ściany oraz resztę wnętrza.

Fehu - 2008-10-09 19:49:28

Venlee, Malvir i Encaitar

Théoden uśmiechnął się łagodnie i czując delikatną dłoń Venlee, niczym muśnięcie jedwabiu, na swojej własnej, powiódł elfkę w stronę drzwi i dalej korytarzem, w którym echo ich kroków dudniło złowieszczo dookoła. Blade światło sączyło się z przeciwległego końca korytarza, gdzie kamienny tunel przemieniał się w odsłoniętą werandę, wychodzącą na klif, tuż ponad opadającymi z dziesiątek metrów kaskadami Bruinen.
- Mówisz więc, pani, że przysyła cię sama Galadriela z Caras Galadon - podjął dialog następca tronu Rohanu, mylnie nazwany przez Encaitara królem - Powiedz mi proszę, czy prawdą jest, jakoby Pani Światła potrafiła czytać w ludzkich umysłach? Czy zgodne z istotą rzeczy są pogłoski o jej magicznym Zwierciadle, które posiada możność wglądu w przyszłość? Chciałbym dowiedzieć się, jak wiele spośród tego, co mówią i piszą nasi ludzie, jest prawdą.

Malvir znużonym krokiem, na pokaz symulując zmęczenie i obojętność wobec całego tego zamieszania z Białą Radą, powlókł się wraz z innymi do korytarza. W jego kroki podążył Encaitar. Nagle do tego drugiego zagadnął jakiś niższy jegomość z siwą brodą, w lśniącej kolczudze balowej, z wyszytym na pelerynie znakiem Gondoru - Białym Drzewem.
- Pierwszy raz w progach domu Elronda? - nim elf zdążył cokolwiek odpowiedzieć, Gondorczyk rzekł jeszcze - Ja sam mam zaszczyt gościć tu już poraz wtóry. Przyznać się muszę nieskromnie, iż jestem zaufanym człowiekiem Cirina Drugiego, namiestnika Kamiennego Kraju, Gondoru, i w jego imieniu często bywam po radę w Rivendell. Skąd zaś ty przybywasz, panie?

Ptakuba - 2008-10-10 15:09:26

http://img148.imageshack.us/img148/5706/encaitarfacesu6.png
Encaitar


Elf uśmiechnął się nieznacznie, gdy nazwano go panem. Jednak szybko, choć przymuszenie spoważniał i odrzekł:
-Tak, jestem tu pierwszy raz. Piękne miejsce. Przybywam z Taur-en-Daedelos, Mrocznej Puszczy. Na imię mi Encaitar.

kluseczka - 2008-10-10 21:29:39

http://img128.imageshack.us/img128/7818/knightpy3.jpg


Aentir


Podziwianie elfiej architektury tak pochłonęło rycerza, iż nie zauważył kiedy reszta przybyszów opuściła już hol i udała się do wielkiej sali. Rzucając ostatnie spojrzenie na kunsztowne ornamenty zdobiące ściany, udał się w ślad za nimi.

Saph - 2008-10-11 13:51:58

Venlee z podziwem patrzyła na ogrom wodospadu. Woda dosłownie ją zauroczyła. Poczuła się naglę, jakby częścią tych kaskad, razem z nimi spadała w dół i roztrzaskiwała się u kresu podróży. Po chwili uczucie minęło.
- Wszystko, co mówią o wspaniałościach Galadrieli jest prawdą. Potrafi swym spojrzeniem przejrzeć każdą, nawet najsprytniejszą myśl. A ci, którzy widzieli Zwierciadło nie zapomną jego piękna i grozy do końca życia. Jednak żadne, nawet najwspanialsze słowa i opowieści nie zastąpią tego, co ujrzały oczy. - odpowiedziała cicho Rohańczykowi.
W tych słowach odbiła się tęsknota elfki za domem, w którym już dawno nie miała okazji spocząć.

Zehir - 2008-10-11 14:20:05

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir



Kiedy Malvir podążał za resztą zauważył, że przez okno wlatuje jego najlepszy przyjaciel. Ptak był tak oryginalny, że obrazą byłoby go zaliczać do jakiegokolwiek gatunku. Jego upierzenie mieniło się raz na niebiesko, zaś za chwilę na zielono. Jego dość duże ciało sprawiało wrażenie jakoby był to jastrząb lub inny drapieżnik. Elf wystawił dłoń, na której usiadł i zaczęli ze sobą rozmawiać. Nikt jednak nie wiedział o czym, gdyż posługiwali się w tym momencie myślami. "Widzisz ich miny? Lubię patrzeć jak starają się dowiedzieć o czym z Tobą gadam" - pomyślał i szedł dalej z nad wyraz chytrym uśmiechem na twarzy.

Fehu - 2008-10-12 19:51:09

Wszyscy

- Z Mrocznej Puszczy powiadasz, Encaitarze - na twarzy jego rozmówcy pojawiło się zamyślenie - Ciekawe miejsce, ale nigdy nie dane było mi się tam znaleźć - dodał po chwili - Zapewne ciężką miałeś przeprawę przez Góry Mgliste...

- Ładny ptak - skomentowała krótko wysoka i do tego nie najgorzej zbudowana kobieta, która nie wiadomo kiedy znalazła się tuż obok Malvira - Jak się zwie? - na jej twarzy pojawił się serdeczny uśmiech, a wzrok jej padł na najwierniejszego towarzysza elfa.

- Zaiste ciekawe to fakty - skwitował Théoden - Za życia nie widziałem takich cudów... Musisz być bardzo przywiązana do swego domu, czyż nie tak, pani? - dziedzic tronu Rohanu sprawiał wrażenie, jakby doskonale wiedział o straszliwej tęsknocie Venlee za Lórien. Sprawiał wrażenie, jakby potrafił czytać w myślach...

Gdy wszyscy tak snuli się mozolnie poprzez tarasy i korytarze domu Elronda, Aentir zaczął rozważać, jak wielka może być ta posiadłość. Jeżeli dojście z izby wejściowej do sali bankietowej zajmuje im już dobrych parę minut, to z pewnością kompleks musi być ogromny...

Przed kordon przybyłych wybił się przewodnik-domownik.
- Zatem zapraszamy do środka - co mówiąc ustąpił przejścia i pchnął wielkie dębowe drzwi. Za nimi ukazała się rozległa sala o wysoko zawieszonym stropie. Znaczną jej część zajmował olbrzymi mahoniowy stół zastawiony dziesiątkami nakryć. Dania zostały już podane, jednak nikt jeszcze nie ważył się rozpocząć konsumpcji. Wszyscy zebrani spojrzeli po nowo przybyłych, zaś Elrond, siedzący u szczytu stołu, po przeciwległej stronie od wejścia, wstał i rozłożył swe ręce w geście serdecznego przyjęcia:
- Witajcie w domenie Imladris. Siadajcie, bowiem znużyły was już podróże i tułaczki. Posilcie się i wypocznijcie, czujcie się jak we własnej spiżarni.

Zehir - 2008-10-13 15:37:23

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir



- Niestety nie mogę Ci tego powiedzieć droga pani. On sam wyjawia swe imię osobom, z którymi się kontaktuje. - powiedział elf do kobiety. "Miła z niej osóbka, czemu nie chcesz by Cię poznała?" - zwrócił się myślami do przyjaciela.
- Nareszcie uczta. Już myślałem, że każą mi tak całą noc łazić po domu i oglądać ściany. - powiedział i wszedł do sali.

Saph - 2008-10-16 19:17:38

http://img79.imageshack.us/img79/4144/venleeavih8.jpg


Venlee



Elfka nie poczuła się zaniepokojona, tyle lat trenowała wznoszenie wokół swego umysłu bariery ochronnej, także tym razem też nie miała problemu z ukryciem swych myśli.
- Och, tak. Moja tęsknota jest ogromna, lecz wykonywanie kolejnych zleceń Galadrieli sprawia mi niemałą przyjemność. Zawsze trzeba coś poświęcić. - swobodnie odpowiedziała.
Po przekroczeniu progu Venlee zaskoczył ogrom sali i jej piękno. Owszem, bywała tu, lecz wspomnienia miała o tym miejscu mgliste. Posłała przyjazne spojrzenie Elrondowi i odpowiedziała na jego pozdrowienie:
- Witaj, szlachetny Elrondzie. Już zdążyłam zapomnieć jak wielka jest twoja gościnność, jednak ta uczta stanowczo odświeży mi pamięć.
Po tych słowach zajęła jedno z wolnych miejsc.

Ptakuba - 2008-10-17 15:08:17

http://img148.imageshack.us/img148/5706/encaitarfacesu6.png
Encaitar


-Obeszło się na szczęście bez dużych problemów. Choć Góry Mgliste nie są najbezpieczniejszym miejscem w Śródziemiu, to po drodze napadło mnie tylko parę wilków i to wszystko. Chciałbym się wreszcie dowiedzieć, po co tu właściwie jestem...
Skończył mówić i usiadł po lewicy Venlee.

Fehu - 2008-10-19 20:16:08

Venlee, Malvir, Encaitar

Gdy większość spośród nowo przybyłych wybrała już sobie miejsca, a reszta wciąż kręciła się jeszcze niezdecydowanie dookoła stołu, Elrond uderzył delikatnie w niewielkie metalowe urządzenie, przypominające kamerton, wydobywając zeń łagodny, acz donośny i dość wysoki dźwięk, co oznaczało sygnał do rozpoczęcia uczty. Wszyscy zebrani rzucili ostatnie spojrzenia swym sąsiadom i wbili wzrok w swe talerze, szybko jednak przenosząc je na półmiski, tace, misy, miski, brytfanny i talerze z przygotowanymi potrawami. Wszystkie wyglądały wyśmienicie i wręcz kusiły, by czym prędzej ich skosztować. Niektórzy spośród gości wręcz otumaniła imponująca ilość przyszykowanych dań, czyniąc ich niezdolnymi do wyboru któregokolwiek. Na szczęście znaleźli się też tacy - przeważnie krasnoludowie - którzy burknęli tylko swym towarzyszom "Smacznego!" i bez zbędnej chwili zwłoki sięgnęli po baranie udźce, plastry wędlin, pieczenie wołowe, krwiste befsztyki, skrzydełka nadziewanej kaczki oraz przyrumienionego na złocisto kurczaka. Wśród tych mniej pospolitych, a czasem wręcz egzotycznych dań znalazły się takie specjały, jak pieczeń z forochelskiego bawoła, lembasy w oprawie z liści bliżej nieokreślonej rośliny jadalnej, wyglądem przypominającej sałatę, orzechy w polewie miodowej, słodkie placuszki z elfiej mąki, a nawet mięso wargów. Na to ostatnie nikt się jednak nie skusił, a któryś z zebranych śmiał półgłosem wyrazić swoje przypuszczenie, jakoby potrawa ta została podana dla żartu. Ktoś inny zasugerował, iż jest to symbol zapanowania nad bestiami pokroju wargów. I tylko niewielu, w tym sam czarodziej Gandalf Szary, siedzący po prawicy Elronda, jako jego gość honorowy i współzałożyciel Rady, był wtajemniczony w "kulisy" przygotowania tej jakże kontrowersyjnej strawy. On, jako nieliczny, wiedział, iż potrawa ta przyszykowana została specjalnie z myślą o Thorinie Dębowej Tarczy, staremu przyjacielowi zarówno jego, jaki i Elronda, osoby, królowi krasnoludów z Dale, pogromcy wargów i goblinów z Gór Mglistych...

Zehir - 2008-10-20 16:56:28

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir



Elf szybko odesłał ptaka i zabrał się za wybieranie potraw. "Nie martw się, coś Ci przyniosę po uczcie" - odezwał się w myślach do przyjaciela. "A tym czasem muszę się najeść" - pomyślał zacierając ręce.

Fehu - 2008-12-01 19:56:50

Wszyscy

Ostatni goście zasiedli przy stole i uczta zaczęła się na dobre. Wszyscy gaworzyli beztrosko i rozprawiali o tak przejmujących sprawach, jak obecna ilość śniegu na Samotnej Górze, tajemnicza zaraza bażantów w kolonii za Kamiennym Siodłem, albo żabie wymiociny rzekomo dodane do sosu baraniej pieczeni podanej na srebrnej tacy. Gdy po blisko godzinie, wszyscy zaspokoili już pierwszy głód lub nawet i drugi - a krasnoludy trzeci - biesiada wcale nie miała się ku końcowi. Na salę wkroczyły urodziwe, jak wszystkie zresztą przedstawicielki tej rasy, elfki i zaczęły napełniać kielichy oraz puchary zgromadzonych najrozmaitszymi trunkami z całego świata. Wybór był ogromny: od krasnoludzkich burbonów, koniaków i brandy, poprzez hobbickie specjały pokroju miodowego piwa, aż po najznamienitsze wina zlewane w tak zamierzchłych czasach, że nawet stary Gandalf to przy nich istny młodzieniaszek.
- Czy mógłby mi pan podać półmisek z liśćmi dzikiej maliny? - zapytała jakiegoś rycerza Venlee, z powodu niemożności obsłużenia się samej.
Mężczyzna odburknął coś na potwierdzenie i wychylił się nieco ponad stół, by sięgnąć po naczynie z ciemnozielonymi liśćmi. Nigdy jednak czubki jego palców nawet nie musnęły lśniącego w świetle świec półmiska. Wszyscy ogłuchli. Paru oślepło. Jeden dostał zawału serca. W ułamku sekundy stół tak jak stał, z całą zastawą, poderwał się w powietrze. Dziesiątki talerzy, misek, sztućców i świeczników poszybowało pod sam sufit sali. Świat zadrżał. A przez rozbitą w drobny mak ścianę na przeciwko drzwi wleciał wielki, ognisty demon - balrog we własnej osobie. Zapanował prawdziwy chaos: błyskały zaklęcia Elronda i Gandalfa, gdzieniegdzie nieśmiało płonęły jeszcze pojedyncze świece - choć i tak całe pobojowisko, jakie powstało w miejsce sali jadalnej, oświetlały dzikie płomienie na całym cielsku sługi Morgotha.

Szałas - 2008-12-01 20:23:04

http://images24.fotosik.pl/300/2dcf53324604c6edm.jpg
ELORM



Elorm był przygnieciony przez olbrzymi stół z kamienia wykonany. Leciwy i mocny być musiał gdyż nawet nie myślałby się pokruszyć o cielsko człeczyny ni o posadzkę. Wielce niewygodna pozycja to była toteż nie dziw, że Elorm chciał wydostać się jak najszybciej. Wytężył wszelkie możliwe muskuły byle by podnieść owy stół, choć odrobinę by kończyny móc uwolnić. - Jakakolwiek pomoc z tym fantem jest mile widziana! - Krzyknął dość donośnie mając nadzieje, że zainteresuje jego położenie jakiegokolwiek krasnoluda z tych, z którymi wieczerzał. Będąc przygnieciony nie nadawał się do jakichkolwiek potyczek a zwłaszcza z takim monstrum na dodatek będąc podchmielonym...

Zehir - 2008-12-02 13:37:04

http://republika.pl/blog_ua_3878315/5036847/tr/elfik_.jpg


Malvir



"Sprawdź czy na zewnątrz nie czeka na nas jeszcze jakiś niespodziewany gość" - powiedział w myślach do ptaka biegnąc jak najdalej od bestii. Po chwili zauważył, że ktoś jest przygnieciony przez stół więc postanowił mu pomóc, zwłaszcza, że oddali się tym samym od wroga.
- Zaczekaj pomogę Ci! - krzyknął do przygniecionego.
Gdy podbiegł razem zaczęli siłować się z diabelnie ciężkim meblem.

Saph - 2008-12-03 20:44:55

http://img79.imageshack.us/img79/4144/venleeavih8.jpg


Venlee



Jak to się stało?! - myśli elfki pędziły jak szalone. Skąd tutaj ta bestia?
Venlee postanowiła zapanować jakoś nad chaosem w sali. Przebiegła obok roztrzaskanego stołu, mijając po drodze istoty ogarnięte paniką. Odwróciła głowę, by zobaczyć gdzie udał się Elrond i w tej samej chwili wpadła w coś. Okazało się, że było to jedno z krzeseł, które ocalało. Wskoczyła na nie i zawołała, najgłośniej jak potrafiła.
- Spokój! Wszyscy udajcie się do wyjścia! Najlepsi z wojowników mogą pomóc w walce! Szybko!
Powtórzyła swoje wezwanie kilka razy, po czym, widząc, że tłum się uspokaja, ruszyła w stronę miotającego zaklęcia Gandalfa. Nie mogła po prostu uciec z sali.

kluseczka - 2008-12-03 21:56:11

http://img128.imageshack.us/img128/7818/knightpy3.jpg


Aentir


Mimo hałasu panującego w sali, rycerzowi udało się dosłyszeć słowa wykrzyczane przez elfkę. Za najlepszego wojownika bynajmniej się nie uważał i choć honor protestował przeciwko zostawieniu potwora innym walczącym, rozum jasno mówił mu, że nie przyda się i będzie jedynie zawadzał. Postanowił więc, że najlepszym wyjściem w tej sytuacji będzie pomoc w ewakuacji. Rozejrzał się po sali, szukając wzrokiem osób, którym trudno byłoby się wydostać ze strefy zagrożenia.

Fehu - 2008-12-04 15:20:37

http://th09.deviantart.com/fs20/300W/i/2007/248/9/e/Balrog_by_highdarktemplar.jpg



Elorm


Wszyscy szamotali się dookoła jak oszalali, jednak nikt nie zwracał uwagę na nawołującego w agonii Elorma. Przygniecione nogi zaczynały ci już drętwieć, a potężny blat stołu nie dawał się za nic przesunąć.

Malvir


Nie zdołałeś dotrzeć do przygniecionego. Gdy tylko ruszyłeś w jego stronę, potężny język ognia strzelił ci przed oczami. Włosy stanęły ci dęba, a koniuszki brwi omal musnęły płomieni. Jeszcze krok i byłoby po tobie. Przełamując wreszcie moment osłupienia, spojrzałeś na balroga. Jego ślepia wbite były w ciebie, niczym srocze oczy w nieobgryzioną jeszcze przez psy kość. Zaryczał wściekle, zamaszystym ruchem łamiąc w drzazgi lecącego w niego krzesło, po czym ruszył prosto na ciebie.

Venlee


Kierując się w stronę walczącego Gandalfa, kierowałaś jeszcze napotkanych zbłąkanych do wyjścia. Gdy wreszcie udało ci się przedrzeć przez całe to pobojowisko do Czarodzieja, ten krzyknął do ciebie:
- Uciekaj stąd! Nic tu po tobie, nie możesz się mierzyć z wrogiem pokroju balroga! - przerwał na chwilę, ponieważ bestia, szarżując nagle na kogoś w środku sali, cisnęła jeszcze w Gandalfa ognisty pocisk, który musiał w sposób magiczny zablokować - Jeśli chcesz pomóc, to wyprowadź wszystkich z Domu i zbierz na moście przy Białym Pagórku! Tak, tobie zadanie to powierzam! - dodał, w razie gdyby Venlee ważyła się mieć jakieś sprzeciwy i pytania - I ruszaj się szybko, bo nie wiem jak długo zdołamy go tu utrzymać!

Aentir


Mimo iż bystre, twoje oko nie natrafiło na żadnego potrzebującego. Elorm zagrzebany był w gruz zbyt mocno, by można go było dostrzec z punktu, gdzie stał Aentir. I tak, nie mogąc znaleźć żadnego gościa w potrzebie, ruszyłeś do wyjścia, razem z tłumem innych. Sali powoli pustoszała...

Szałas - 2008-12-04 16:04:36

http://images24.fotosik.pl/300/2dcf53324604c6edm.jpg
ELORM



- Tak, idźcie sobie! Zostawcie człowieka samego na pastwę bestii. W końcu ludzie i tak żyją mniej niż 100 lat. Po co się przejmować...?! - Krzyczał na całą sale nieświadom, że te nawoływania mogły skrócić jego żywot szybciej niż niedobór krwi w nogach. Oparł się głową o ścianę, przy której leżał unieruchomiony i myślał. Myślał o rzeczach, których nie zrobił, o tych, których zrobił i żałował, o tych, których nie żałował i o osobach, których już chyba nigdy nie spodka... Wtem zebrał w sobie siły i wyjąwszy swój sztylet zaczął tłuc ostrzem w kamienny blat w nadziei, że osłabi go wystarczająco by ten pękł na pół pod wpływem własnego ciężaru... – Innych pomysłów nie mam. – Powiedział sam do siebie jakby chcąc pocieszyć swoje sumienie i uspokoić myśli...

Ptakuba - 2008-12-05 22:06:46

Encaitar


Malvir stanął jak wryty, gdy zza niego pomknęła strzała i spłonęła w mgnieniu oka zbliżając się do Balroga. To elf z Mrocznej Puszczy, Encaitar, dobył swego łuku i szył pociskami prosto w demona. W końcu zorientował się, że nic mu nie robi.
-Cóż to za bestia, której nie sposób pokonać strzałą?! - krzyknął. - Wracaj do swojej otchłani!

www.ethersagaonlinepl.pun.pl www.withintemptation.pun.pl www.forumgraonaruto.pun.pl www.saif70.pun.pl www.lsmods.pun.pl